Fasolka po bretońsku z mięsem i kiełbasą – moja ulubiona wersja
Nie każda fasolka po bretońsku musi pachnieć dymem jak ognisko. Ta wersja jest bardziej mięsna – bez boczku, bez kiełbasy z końca świata, za to z porządnym kawałkiem indyka albo łopatki. Kiełbasa jest tylko dla smaku, resztę roboty robi mięso i przyprawy. Wychodzi gęsta, aromatyczna i taka swojska, że aż człowiek się zastanawia, czemu nie gotuje jej częściej. To właśnie ten rodzaj obiadu, który najlepiej smakuje z pajdą chleba i ogórkiem kiszonym – i nic więcej nie trzeba.


