Ciasto rafaello na krakersach
Ciasto, które idealnie naśladuje popularne pralinki rafaello.
Nie znam ani jednej osoby, której by nie posmakowało.
Wszystko w nim idealnie się zgrywa – krakersy pod wpływem wilgoci delikatnie miękną, a smażone wiórki kokosowe nadają ciastu niepowtarzalnego charakteru.
To jedno z moich ulubionych ciast. Chyba nie potrzeba większej rekomendacji…
Czas przygotowania: ok. 30 min.
Stopień trudności: łatwe
Liczba porcji: ok. 24 kwadratowych kawałeczków
Przepis na formę o wymiarach ok. 28:14 cm
Składniki na krem:
• 200 g wiórków kokosowych
• 200 g migdałów w płatkach
• 1 litr mleka
• 1 szklanka cukru
• 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
• 1 i 1/2 kostki miękkiego masła
• 6 płaskich łyżek mąki pszennej
• 6 płaskich łyżek mąki ziemniaczanej
• ok. 400 g krakersów (zwykłych, solonych)
Z podanej ilości mleka odlać 3/4 szklanki i wymieszać z mąkami, cukrem oraz ekstraktem.
Resztę mleka zagotować.
Do wrzącego mleka wlać przygotowaną uprzednio rzadką masę.
Wymieszać wszystko trzepaczką, aż powstanie gęsty budyń, wtedy gotować jeszcze chwilę*.
Gotowy budyń przełożyć do miski i studzimy. Musi być przynajmniej letni, aby przystąpić do kolejnego kroku.
Margarynę zmiksować do gładkości, wtedy stopniowo dodawać przestygnięty budyń.
Do masy dodać wiórki kokosowe i płatki migdałowe. Wszystko wymieszać.
Pierwszą warstwę krakersów ułożyć na dnie formy. Na nią wyłożyć 3 – 4 łyżki kremu. Przykryć to drugą warstwą krakersów i kremu, tak postępować do wykorzystania kremu i krakersów.
Powinno to wyglądać tak:
– krem (na wierzchu)
– krakersy
– krem
– krakersy
– krem
– krakersy
– krem
– krakersy (na spodzie)
Składniki na pieczone wiórki kokosowe:
• 2 łyżki masła
• 100 g wiórków kokosowych
• 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
• 2 łyżki cukru
Masło roztopić na patelni, dodać wiórki kokosowe, ekstrakt, a na koniec cukier.
Smażyć, aż się zarumienią.
Ostudzić.
Posypać wystudzonymi wiórkami ciasto.
Gotowe ciasto rafaello wstawić do lodówki, poprzez to krakersy zmiękną, a ciasto zyska na smaku i konsystencji.
* Trzeba uważać, aby budyń się nie przypalił, a zdarza się to dość często.